Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Zatrzymaliśmy się tuż przed ogromnymi metalowymi drzwiami i ostatni raz spojrzałem na moich towarzyszy.
- Pamiętajcie. Elektrokwasy nie mogą dostać się w ich ręce. Nie mogą - powtórzyłem. - W razie czego, wiesz co masz robić, Arwell. - Skinąłem głową na jego broń za paskiem. Sam miałem swoją, a również dodatkowo ukryte noże w butach. - Klaudiuszu, trzymaj się planu. I na mój rozkaz nie strzelamy.
Ostatnie słowa padły i weszliśmy do środka. Po mojej prawej szedł Arwell, po lewej Klaudiusz. Widziałem, jak w każdej chwili byli gotowi do ataku. Stanęliśmy kilka metrów od Mahomeda. Powitał nas szerokim uśmiechem.
- Witam, Panowie. Casimirze. - Skinął na mnie głową. - Domyślałem się, że Hans nie zjawi się osobiście, a wielka szkoda. Chciałem tylko porozmawiać.
- Nie uważasz, że nie mamy o czym? - Przeszedłem od razu do sedna. Jakiś arab nie będzie nam wydawał poleceń.
Jego uśmiech nieco się zmniejszył.
- Jestem pewny, że znajdziemy odpowiedni temat do rozmowy.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Stałem obok Casa i obserwowałem Araba oraz otoczenie. Byłem czujny.
Offline
Takie akcje już dawno temu mi się znudziły, ale Meh co robić. To nie był pierwszy raz kiedy konfrontowaliśmy się z Mahomedem. Od niechcenia rozejrzałem się po hali. Co najmniej 3 ukrytych strzelców, mało miejsc do ukrycia się w trakcie ewentualnej ucieczki, ale da radę.
- Siemson Kebab- przywitałem się szczerząc się do araba.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Mahomed zmarszczył brwi, a ja miałem ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Uznajmy, że nie słyszałem słów z ust tej nieogolonej małpy - wyrzucił obruszony. - Przejdźmy do rzeczy. Gdzie moje elektrokwasy?
Przewróciłem oczami i nieznacznie spojrzałem na Klaudiusza.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Nie lepiej najpierw coś się o nich dowiedzieć? Nie jest mądre brać coś o czym się nic nie wie...
Offline
Przybiłem mentalnego facepalma. To miało ich odciągnąć, głąbie.
- Dajże spokój. Wiem o nich wystarczająco dużo, naprawdę. Co wy na to, by zrobić pół na pół? Oddacie mi część. To jak, umowa stoi? - Zaklasnął w dłonie z uśmiechem.
Wiadomość dodana po 38 s:
Przybiłem mentalnego facepalma. To miało ich odciągnąć, głąbie.
- Dajże spokój. Wiem o nich wystarczająco dużo, naprawdę. Co wy na to, by zrobić pół na pół? Oddacie mi część. To jak, umowa stoi? - Zaklasnął w dłonie z uśmiechem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Jesteś pewny, że wiesz wystarczająco dużo?-Spojrzałem na niego podejrzliwie
Offline
Uśmiechnąłem się na jego uwagę. Pamiętam jak kiedyś oferował mi przejście do niego. Niestety, albo i stety, byłem wtedy młody, lojalny i głupi. I zakochany. Zaczęło mi się nudzić, więc wyciągnąłem telefon i odpaliłem Angry Birds, niestety miałem niewyciszony telefon i wkurzająca melodyjka rozpłynęła się po całym magazynie. Udając że to nie ja szybko wrzuciłem telefon do kieszeni i rozejrzałem się po sali szukając źródła dźwięku jakbym zupełnie nie wiedział skąd się wziął. Starałem się ignorować natarczywe oczy mężczyzn aż w końcu popatrzyłem na Falafela i zrobiłem niewinną minę, podkręciłem przecząco głową i wzruszyłem ramionami.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Westchnąłem ciężej i odwróciłem wzrok od Arwella na Mahomeda.
- Właśnie. Jesteś pewien, że wiesz, jak obsługiwać coś, czego nigdy nie miałeś? - Uniosłem brwi w górę, opierając dłonie na biodrach.
- Naprawdę nie ma potrzeby się tak troszczyć o moją wiedzę. Jestem pewien, że wiem więcej niż wy. Ale skoro się tak upieracie... to co wy na to, by pożyczyć mi waszą laboriantkę? Góra dwa tygodnie. - Wzruszył niewinnie ramionami, a we mnie aż się gotowało. Choć nie tylko we mnie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zaśmialem się.
-Lepiej nie. Po co ci ona? Planujesz samobójstwo?-Mówiłem rozbawiony.
Offline
- Wystawiasz moją cierpliwość na znaczną próbę, przyjacielu. Nie przyjmuję odmów, więc lepiej dla każdego będzie, jak się dogadamy - warknął. Czyli to moment, w którym sytuacja nabrała tempa. Aha, super.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Mam pomysł damy ci coś lepszego od elektrokwasow... Larisse. Każdy będę się Ciebie słuchać bo będą się bać psychopatki
Offline
- Nie interesuje mnie jakaś dziewka! - wykrzyknął podirytowany. W momencie, gdy Klaudiusz ich bajerował tą swoją gadką psychologa, ja rozejrzałem się po pomieszczeniu. Parsknąłem cicho pod nosem.
- Nie, nie. Nie przeszkadzajcie sobie - wyjaśniłem rozbawiony.
Mohamed bacznie mnie obserwował, a ja z każdą chwilą byłem pewien, że to pułapka.
Czy Hans wiedział? Czy wysłał nas tu na pewną śmierć?
Snajperzy. A dokładnie dwóch. Wiedzieli, że przyjdziemy. Że będzie nas idealnie trzech. Jeden z namierzeniem na Arwella, drugi na Klaudiusza. Zdejmą ich, a mnie wezmą w niewolę. Zakładnik. Wymienią za te cholerne elektrokwasy.
Kto nas wydał?
I wtedy podniesiony głos przywódcy, wybudził każdego z transu. Uniósł dłoń w górę, zwykły ludzki odruch, ale ja wiedziałem, że nie chodzi o to. Sygnał.
Klaudiusz nieudolnie próbował go ubłagać, nie słuchałem, nie interesowało mnie to bardziej od zielonych laserów, odbijających się od ich klatek piersiowych. A potem nagle opuszczenie dłoni i wystrzał, lecz ja byłem szybszy. W mgnieniu oka stanąłem twarzą do Arwella, osłaniając jego płuca, jego serce, jego życie. Kule uderzyły we mnie z prędkością światła. Jedna wbiła się w prosto w nerkę. Poczułem, jak kolana się pode mną uginały, ale twardo stałem na ziemi. Dopóki kolejna kula, a raczej kule nie trafiły mnie kolejno w rękę i nogę.
Kątem oka zauważyłem, jak Klaudiusz padł na ziemię, u mnie zanim to nastąpiło, zdążyłem wypowiedzieć trzy słowa, które Arwell powinien mieć już dawno w głowie.
“Zabij ich wszystkich.”
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
K*urwa
Pomyślałem i padłem na Ziemię. Postrzelili mnie w nogę. I to dość poważnie.
Offline
Grałem sobie wesoło hej w Angry Birds kiedy oni również wesoło hej sobie rozmawiali aż w końcu przestali. Oderwałem wzrok od gry akurat gdy kazano nas rozstrzelać. Oh. Casimir frajerka znowu się bawi w bohatera, na szczęście okazało się że jest 2 snajperów, a nie 3. Cas jest pieprzoną drama Queen. Spojrzałem na niego obojętnie i westchnął. Klaudiusz tak samo padł. Jezuuuu z kim ja muszę pracować. Do tego te frajerki snajperzy zużyli całe magazynki i właśnie je wymieniali. Wypuściłem dwie kulki z zasłoną dymną, strzeliłem do Mohameda, zanim dym całkowicie nas zasłonił zdjąłem 'mojego' snajpera, strzeliłem do drugiego, jednak było zbyt dużo dymu by mieć pewność że trafiłem. Wziąłem Casa na ramiona, Klaudiusza pod pachy i wyciągnąłem ich stamtąd. Przed wejściem czekał na nas samochód z Timmym, naszym gościem od IT. Nie wiem czemu, ale pozwolili nam uciec. Casowi raczej nic nie grozi, jednak z Klaudiuszem było gorzej. Udaliśmy się w stronę sekty.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Strony: 1