Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przyjrzałam się jej.
- Dobra, spoko. - Zmarszczyłam brwi. - Ty jesteś Cassandra.?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Tak.
Offline
Przejechałam palcem po liście.
- Cudownie. - Podałam jej teczkę. - Uzupełnij to Wszytsko i przekaż mi później. Niedługo zaczniesz coś robić, bo tacy, którzy nie robią nic kończą źle - Uśmiechnęłam się słodko.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-A po co to?
Offline
- Ugh, żebyś pytała głupio - burknęłam. - Umiesz wykonywać polecenia?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Tak.
Chyba
Offline
- To zrób to o co cię proszę - podsumowałam, kiwnięciem głowy. - Masz jakieś pytania?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Tak
-Chyba nie.
Offline
Kiwnęłam głową.
- Jak by co to daj znać. Pytaj o Elise, część - mruknęłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Ile mam czasu aby to wypełnić?
Offline
- Póki co nieograniczony. Znajdę cie. Jak by co. Ale postaraj się zrobić to na wczoraj.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Pokiwalam głową.
Offline
Odeszłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
/z tego świata? XD/
Wróciłam do chodzenia po korytarzach.
Offline
*Zaraz po złapaniu Lily*
Staram się iść w miarę powoli, choć zdaję sobie sprawę z tego, że wyglądam nerwowo. Zważywszy na to, że zazwyczaj nie okazuję emocji, nie da się tego nie zauważyć.
Co teraz powinienem zrobić?
Nie wiem, po co przyszedłem do siedziby. Miałem iść do Hansa i spytać, czy mają Lily? Patrząc na to, że znaleźli ją w moim mieszkaniu, byłem tutaj równie mile widziany, co ona.
Can you save my bastard soul?
Offline
Zobaczyłam Bena i poszłam dalej. Zaraz. Bena? Szybko cofnęłam się. Cholera. Nie może iść twraz do Hansa. Ani Casa. A jeśli już z kimś gadał? Oblał mnie zimny pot.
- Ben? Ben! Stój. - Podbiegłam do niego. - Ben, rozmawiałeś z kimś?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zmarszczyłem brwi, zatrzymując się parę kroków za Elise, po czym wróciłem się do niej.
- Nie, dopiero przyszedłem - powiedziałem na tyle spokojnym głosem, na jaki było mnie stać. Schowałem dłonie do kieszeni. - A powinienem z kimś rozmawiać?
Can you save my bastard soul?
Offline
Złapałam go za ramię i zaczęłam ciągnąć w stronę wyjścia.
- Tak, ze mną. Tylko ze mną. - Rozejrzałam się z niepokojem. On mnie znienawidzi. Czy kochał Lily? Po cholerę o tym teraz myślisz kretynko?
To nieważne. I tak nadstawiasz kark za tego faceta! - Muszę ci coś wytłumaczyć. Ale na zewnątrz, okej? - spytałam spokojnie, trochę tak jak bym mówiła do dziecka.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Ale ja muszę... - zacząłem, ale wtedy coś wpadło mi do głowy.
Czemu zareagowała tak gwałtownie? Zazwyczaj była tą samą, irytującą i wyluzowaną Elise. Teraz... kompletnie nie wiedziałem, co o tym myśleć. Bezwiednie więc pozwoliłem się prowadzić na zewnątrz.
Can you save my bastard soul?
Offline
Stanęliśmy przed siedzibą. Dziś była beznadziejna pogoda ale przynajmniej nie padało.
- Słuchaj mnie, Ben. Wszystko co robiłam... Chodzi o to, że się o ciebie martwiłam. - Wywróciłam oczami. - Więc poszłam do ciebie - mruknęłam ciszej, dokładnie mu się przyglądając. - Zrobiłam to z dobrych intencji - powiedziałam twardo.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Słowa docierały do mnie każde z osobna, dopiero po chwili zaczynały łączyć się w jedną całość.
- Poszłaś do mnie?
Pierwsza rzecz: skąd miała mój adres?
Znaleźli mnie.
Poszła do mnie.
A co jeśli...?
Lily.
- Co zrobiłaś w dobrej intencji? - Prawie warknąłem.
Can you save my bastard soul?
Offline
Cofnęłam się o krok.
- Wiedziałam, że coś jest nie tak - syknęłam, wskazując go palcem. - Czemu pozwoliłeś się wykorzystać? Co ona ci wmówiła, Ben, he? Nie pozwoliłam żebyś stoczył się razem z nią - oznajmiłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- To, czy się stoczę, czy nie stoczę, to akurat nie jest twoja sprawa, Elise - powiedziałem właściwie wysyczałem. - I nie pytałem cię, co myślisz o moim postępowaniu, tylko. co. zrobiłaś.?
Can you save my bastard soul?
Offline
Westchnęłam ciężko.
- Powiedziałam Hansowi, że ją złapałeś - odparłam bardzo powoli. Bolał mnie brzuch. - Dlatego nie możesz pytać o Lily. Bo ty wiesz gdzie ona jest - wytłumaczyłam. - Złapałeś ją, Ben - dodałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Stałem jak wryty patrząc na Elise. Złapałem ją.
I ona myśli, że ją wydałem.
- Po jaką cholerę przyszłaś do mnie do domu? - Powiedziałem całkowicie pustym głosem. - Nigdy nie prosiłem o towarzyskie schadzki z kimkolwiek.
Can you save my bastard soul?
Offline