Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
-Jak pani sobie życzy, miłego pieprzenia - prychnęłam i zostawiłam ją.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Jakiego pieprzenia? Pojebało cię? - zmarszczyłam brwi - Możesz mi wytłumaczyć o co ci chodzi?
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Uniosłam brew.
- Nie, to ciebie pojebało. Ja tam czuje się świetnie - parsknęłam i wzięłam głęboki oddech. - A takie tam, pieprzenie, czy gadanie. Czasem mi się te słowa mylą - powiedziałam słodko lecz z jadem w głosie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Możesz wyrażać się jaśniej. Rozumiem, że hormony buzują podczas okresu, ale lepiej wyjaśnić sobie wszystko. Nie sądzisz? - skrzyżowałam ręce na piersiach
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- A ja rozumiem, że masz problem z przetwarzaniem danych. Wybacz mi, to nie moja wina. - Wzruszyłam ramionami. - Może powinnaś porozmawiać o tym? - spytałam z udawaną troską. Wskazałam ręką gabinet Casa. - Tamten Pan na pewno ma ochotę bawić się w psychologa. Jest w tym najlepszy z tą swoją niby obojetnością. Albo pójdź do Klaudiusza, widziałam, że złapałaś z nim wspólny język. On uwielbia ładne dziewczyny, przyjazną rozmowę, łazienki i ciemne, ciasne miejsca - rzuciłam oschle.
/Tak ostatnie zdanie jest bardzo dwuznaczne/ XDDDD
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Już rozumiem - zaśmiałam się - Misja z Casem. Serio myślisz, że bym się z nim przespała? Owszem może próbowałam go zachęcić... Do Arabii chciałam polecieć sama. To nie do mnie powinnaś mieć pretensje. Możesz być tylko zła o tą próbę zachęcenia miałam nadzieję, że dzięki temu pozwoli mi lecieć tam i szybko załatwić swoje sprawy.- uśmiechnęłam się - Masz ochotę mnie uderzyć, proszę bardzo ale nie wydaje mi się, że on zostanie z tobą w Las Vegas.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Nie zostanie, bo nie może kretynko. Przecież dokumenty są już u Hansa, ugh. - Westchnęłam zirytowana do granic możliwości. Czemu zignorowała moje ostatnie słowa? Czyżby nie chciała w to uwierzyć?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Serio? Na nic więcej cię nie stać? - zaśmiałam się
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Podobno soe spieszysz, chciałam być uprzejmą i ci nie wpierdolić - odparłam. - Bo to mogło by zająć sporo czasu. - Przechyliłam głowę.
Tak naprawdę nie miałam zamiaru jej tknąć. Nie chce mieć kłopotów u Hansa. Poza tym wolę dostać klapsy od Casa niż baty od Marie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Śpieszę się, ale wolę sobie z tobą wszystko wyjaśnić. - czekam na to aż mnie uderzy, ale chyba się nie doczekać...
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Ja jestem świetnie doinformowana - rzuciłam. - I nie mam nic do wyjaśniania. - Uśmiechnęłam się. - Tak więc miłego pieprzenia w samolocie, w hotelu, ogólnie - powiedziałam na dowiedziałem, wywróciłam oczami i po raz drugi odeszłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Na pewno będzie wspaniale - zaśmiałam się
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Nie wiedziałam, że lubisz kogoś poza swoim ojcem. Mój błąd - rzuciłam chamsko przez ramię.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Dziwka -mruknęłam. Ups wymknęło mi się
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Zatrzymałam się z rozbawionym uśmieszkiem. Mnie w ogóle nie zawołało to co powiedziała, za to ją musiało zabiłem to co powiedziałam ja. Byłam tego prawie pewna.
- Jakgdybyś ty nią nie była. Może uciekasz, bo nie chcesz się przyznać, że ci się podobało? Mhm? - rzuciłam rozbawiona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- A może sama się go zapytasz? - uniosłam brew
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Wywróciłam oczami.
- Nie będę przecież zabierać ci towaru - mruknęłam. - Serio, spieszyłaś się, a ja teraz i ja się spieszę - fuknęłam. - Pozdrów ode mnie tatę - zachichotalam, odwracając się od niej na pięcie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- A ty swoich klientów, pewnie zadowoleni z tanich usług. - zaśmiałam się - W sumie po co pieprzyć się z Casem w samolocie jak możemy zrobić to już dzisiaj. - zmieniłam kierunek i zmierzałam w stronę jego gabinetu. Ciekawe ile jeszcze wytrzyma
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Stanęłam jak wryta. Nie ruszyło mnie to z klijętami. Ile razy ja to już słyszałam? Pff, słabe. Ale kurde musiała jebać coś o Czasie? No po prostu....
Zaciskam pięści i szczęki.
- Japierdolemuszewytrzymac. Nie mogę jej... Ugh - mamrocze pod nosem. Patrzę w sufit.
Taak, mam ochotę jej coś zrobić. Huh,ale co mi to da? Cas stwierdził to samo... Ja nie moge.
Więc swoje, jedynie patrzę wściekła gdy dziewczyna wchodzi do jego gabinetu.
Co ja w ogóle odwalam? Muszę coś ze sobą zrobić. Picie będzie zbyt oczywiste.
Może pojawię się w masochistkę? - zastanawiałam się myśląc o propozycji Klaudiusza.
Może ode razu do domu mu wbij i pozwól żeby cię zgwałcił... - odparł głos ale go zignorowałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Kierowałem się do gabinetu Klaudiusza, gdy zauważyłem, że mężczyzna pojawił się na korytarzu. Och, wspaniale.
- Klaudiusz! - krzyknąłem za nim. Nie potrzebowałem już kul, trzy tygodnie odpoczynku w zupełności wystarczyły, co nie znaczyło, że nadal nie pobolewało. - Mam coś dla ciebie - oznajmiłem, podchodząc bliżej. Teczka.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-O Cas, już wyzdrowiałeś?-Spojrzałem na niego.-Jakaś nowa misja?
Offline
- Trzy tygodnie wolnego robią swoje - mruknąłem. - Misja misją. Ta inna, bardzo ważna, więc błagam, bez żadnych żartów, cokolwiek - zastrzegłem z góry, patrząc na niego poważnie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Okey.-Otworzyłem drzwi od swojego biura.-Wchodź, mam coś dla Ciebie...
Offline
Zdziwiłem się, a mimo tego wszedłem do środka.
- Słuchaj, to ważne. Za tydzień mamy spotkanie z Mahomedem. Będę tam ja, jako reprezentant Hansa - powiedziałem z niemałą dumą w głosie. - Ty, jako łącznik, wiesz twoją gadka psychologa może być przydatna. - Machnąłem ręką. - I Arwell, gdyby zrobiło się gorąco. Musisz być przygotowany na wszystko.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Pokiwałem głową i wyciągnąłem nieduży pakunek z szuflady biurka. Podałem Casimirowi.
-To od Lssi, chciała Ci sama dać, ale nie mogła dzisiaj przyjść. A po co spotkanie z Mahomedem?
Offline