Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Jęknęłam i uznałam przegraną. Ciemne plami pojawiły mi się przed oczami. Opuściłam ciężko głowę do tyłu.
- Zadowolony - bąknęłam, próbując wyrównać oddech i pozbyć się mroczków. Wciąż mrugałam, a plamki znikały. Jego dłonie zaciśnięte na moich kostkach potwornie mnie grzały.
Oczywiście nie mogłam się przecież tak po prostu poddać! Znów wierzgnęłam.Nie udało mi się wydostać ale kopnęłam go obiema nogami w brzuch i to mnie już wystarczająco satysfakcjonowało na tą chwile.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Bardzo..-Uśmiechnalem się. Jekanalem z bólu gdy mnie kopnela w brzuch. -Co ci się stało?-Spytałem widząc jak z stopy leci jej krew.
Offline
- Co cię to obchodzi! - warknęłam. Syknęłam rozzłoszczona, gdy jedną ręką docisną nieuszkodzoną stopę do ziemi, a drugą uniósł nieco w górę. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Miałam już pomysł, ale musiałam pooddychać. Boże, nie mogłam oddychać. Oddech, okej, już lepiej. Huh. Rozluźniłam się, odpoczywając tą chwilę.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Jesteś nieodpowiedzialna. Nie biega się po lesie na boso.-Pokrecilem głową. -Trzeba Cię zabrać do punktu medycznego.
Offline
Z trudem przełknęłam ślinę przez zaciśnięte gardło.
- Poradzę sobie sama, nie musisz być miłosiernym samarytaninem! - warknęłam na tego psychola i rzuciłam mu w twarz garść ziemi.
Szybko przekręciłam się na brzuch i zaczęłam odczołgiwać, aby móc wstać.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Odwróciłem ją plecami do mnie i przyciągnąłem do siebie, przyciskając jej plecy do mojego brzucha i zaciskając ramiona na jej tali aby się nie wyrwała.
-Nie uciekaj.
Ostatnio edytowany przez Aleksander River Hope (2018-01-15 16:31:43)
Offline
Przycisnął moje ramiona do ciała. Przez dłuższą chwilę próbowałam się wyrwać.
- PUSZCZAJ MNIE! - zażądałam. - NIE CHCE ŻEBYŚ MNIE DOTYKAŁ, PSYCHOLU! - jęknęłam coraz bardziej zdesperowana.
Nie miałam jak uciec. To padło mi mocno na ambicje. Chyba potrzebowałam pomocy. Ale to chyba jeszcze nie był ten moment by drzeć się w wniebogłosy i wołać o pomoc, no nie?
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Spokojnie Addy. Nie zrobię Ci krzywdy-Zasmialem się i objalem ją, kładąc ręce na brzuchu.
Offline
Wzdrygnęłam się i znieruchomiałam.
- Skoro nie chcesz mi zrobić krzywdy... - zaczęłam mówić powoli. Mój oddech się już wyrównał. Czułam gorąco na policzkach. W dodatku żar jego ciała wcale nie był przyjemny, gdy sama umierałam z gorąca.
Złapałam za jego nadgarstki i próbowałam je odciągnąć.
- To weź mnie, do jednaj ciasnej puść... - jęknęłam zmęczona.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Nie. I nie jęcz, przez nic ci nie robię.
Offline
Dalej walczyłam z jego zaciskającymi się dłońmi.
- Jest mi gorąco, kretynie. Zapominałeś, że właśnie pomazałam ci chatę? Weź idź się lecz!
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Pamiętam to.-Wstałem podnosząc ja z sobą. Dałem rękę pod jej nogi, a druga pod plecy. Trzymalem ja w rekach i patrzyłem na nią. -Musisz posprzątać to. Inaczej nie wrócisz do domu.
Offline
Znów zaczęłam się szarpać i uderzać go. Podrapałam go po twarzy.
- Ale się boje! - prychnęłam z sarkazmem, uwalniając nogi i zeskakując na ziemię.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Złapałem ja za nadgarestek i ruszyłem do swojego domu.
Offline
- Prze... stań... mnie.... cią... gnąć... - wysyczałam, przez zaciśnięte zęby, zapierając się nogami. Aż rozbolało mnie ramie. - Weź to... Na klate... Ja.... spadłam z... drzewa... To ty dasz radę... posprzątać... No puszczaj mnie!
Ostatnio edytowany przez Adelaide Thompson (2018-01-15 17:42:06)
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-ale ja ci chciałem pomóc, a ty nie chcesz.-Stanąłem przed domkiem. -Poza tym trzeba ci ranę przemyc i opatrzec.
Offline
- Nic mnie nie boli! - skłamałam gładko. - KOPANIE W DRZEWO TO POMOC W TWOIM MNIEMANIU?! - oburzyłam się. - Ile ty masz lat?! Nikt cię nie nauczyć rozróżniać złych uczynków od dobrych? - prychnęłam, plując na niego.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Chciałem cię zanieść do centrum..-Przewrcoilem oczami. -Wchodź na górę.-Powiedziałem patrząc na nią.
Offline
- A ja chciałam żebyś mnie zostawił w spokoju - odparłam opryskliwie. - Nie zmusisz mnie żebym tam weszła - upierałam się przy swoim, krzyżując ramiona.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Wchodź.-Tracilem cierpliwość.
Offline
- Nie - odparłam krótko, uśmiechając się złośliwie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Addy nie wkurwiaj mnie i wchodź na górę.-Warknalem.
Offline
Parsknęłam śmiechem.
- No cóż, ja jestem wkurwiona, zmęczona, głodna i nie mam już ochoty patrzeć na twój ryj. Przykro mi, że masz gorszy dzień - wycedziłam przez zęby.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Mogłaś nie mazac mi domu farbą.
Offline
- Mogłeś się nie urodzić - parsknęłam.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna