Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
- Kochanie, tylko ci przypomnę, że dwa dni temu uprawialiśmy seks na tym stole. Naprawdę to jest niehigieniczne?- dopiłam rum i niczym zwycięzca wyszłam z pokoju mijając Arwella zaciskającego wargi i starającego się nie rumienić uszu. hehe
L' esprit de l'escalier
Offline
Zignorowałam słowa Celi, w sumie to ich prawie nie słyszałam. Zatrzymałam się na wypowiedzi mężczyzny.
- A co? Może chcesz go nazwać starym dobrym przyjacielem. Powiedzieć że miał dobry plan i teraz tylko trochę się zgubił? Tak?
- syknęłam z jadem. - Arwell! - Gwałtownym postawiłam szklankę na stole,a napoju nieco rozlał się na moją dłoń i stół. - Hans jest naszym wrogiem!
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie tak głośno- powiedziałem błagalnie- Hans nie jest wrogiem. I nie obróciłby się przeciwko nam. Nie mówię, że jest ojcem narodu, ale naprawdę, po tylu latach tego nie dostrzegasz?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Znów zaciskam żeby i milknę. Wpartuje się w mężczyznę przez kilka naprawdę długich minut.
- Gdyby nie sekta, może bym już nie żyła - zaczynam z nieprzyjemnym wręcz spokojem. - I kiedy jeszcze byliśmy w Las Vegas, byłam w stanie wmawiać sobie, Że Hans nir jest potworem. Ale teraz...? To więzienie, a my jesteśmy pionki. On chce zniszczyć i złamać nasze dzieci, tak samo jak zniszczył nas! - powiedziałam głośnym szeptem, a dłonie znów mi się zatrzęsły. Tym razem jednak nie ze strachu, a nadmiaru emocji, które we mnie buzowały i chciały jakoś uciec
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie możemy nic zrobić. I dobrze wiesz o tym. Jedyne co się da, to nie pogarszać sprawy. I przyznasz, że jak na więzienie to to jest niezwykle luksusowe- powiedziałem spokojnie próbując zabrzmieć szczerze- mamy tutaj spokój. I względne bezpieczeństwo. Ale nigdy nie było powiedziane, że za darmo.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Opadłam ciężko na kanapę. Nachyliłam się do przodu, opierając się lokciami o uda. Wsunęłam otwarte dłonie na skronie.
- Właśnie po to, aby nikt nie widział krat i nie zdawał sobie sprawy z ograniczeń - wyszeptałam. - Ty się nie boisz. Ty się nigdy do cholery nie boisz, Arwell! Zawsze idziesz w zawarte, ale ja się boję. Właśnie zaczęłam się bać. Bo Hans jest nieobliczalny - mówiłam coraz bardziej roztrzęsionym głosem, wracając wspomnieniami do przepaści, do nadwyraz spokojnej twarzy Casa, który dosłownie trzymał moje życie i tylko od niego zależało czy będzie czy nie będzie chciał zaciskać palce na moich nadgarstkach. Puści czy w ściągnie do góry. I spokojne oczy. Głuche i puste.
- I zmusił... Nakłonił...
Wzdrygnęłam się. Nie jestem w stanie wymusić z siebie słowa. Nie chce płakać więc zamykam gębę na kłódkę i zaciskam wargi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Usiadłem naprzeciwko niej i odczekałem chwilę.
- Elise, czy coś ci się stało, lub ktoś cię skrzywdził?- zapytałem zupełnie poważnie.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Wzięłam kilka głębokich oddechów. To nie jest przecież trudne, oddychać.
Podniosłam wzrok na mężczyznę. Patrzyłam na niego poważnym wzrokiem, wciąż oparta łokciach o uda, jedbak wyprostowałam nieco plecy.
- Arwell - zaczęłam, a moje oczy zaszkliły się. Nie chciałam tego mówić. - Boję się Casimira - powiedziałam w końcu, rozmasowując nadgarstek na którym zostały siniaki po jego palcach i teraz robiły się coraz wyrazniejsze.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Spojrzałem na jej rękę i przesiadłem się obok niej oglądając siniaki.
- On ci to zrobił?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Nienawidziłam tego, gdy ktoś dotykał moich ran, siniaków, zadrapań czy blizn. To była moja pieprzona sprawa, kto mi to zrobił, jak i dlaczego. I nikomu nie musiałam się tłumaczyć.
Odruchowo chować obie ręce, przycuskajac je do brzucha.
- On jest teraz zagrożeniem, rozumiesz? - ciągnęłam dalej. - - Nie pamięta nas, i nie jest już taki sam jakiego my go pamiętamy. A więc kim jest? Kim on jest, Arwell...?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Elise, my naprawdę nie wiemy- położyłem jej rękę na ramieniu.- On teraz jest mi równie obcy co tobie. Chciałbym żeby było inaczej, chciałbym żeby było jak kiedyś kiedy Cas i Charl... Nieważne. Też chciałbym by było jak kiedyś. Jedyne co mogę na tę chwilę zrobić, to podstawić tobie ochronę. Próbowałaś rozmowy z Hansem? Jeżeli chcesz ja to mogę zrobić, ale- nie mogłem uwierzyć, że Cas jej to zrobił. To już nie był on, on nie był sobą.- ale naprawdę, nie wiem co moglibyśmy zrobić na tę chwilę. Jak się czuje Stiles?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Zagryzłam warge. Syknęłam cicho. Za mocno zacisnęłam na niej żeby. Poczułam smak krwi na języku.
Ochrona?! To był głupi pomysł. Nie zamierzała nawet reagować na tą propozycję, z nadzieją, że nie będzie ciągnął tematu. Umiałam się obronic... No właśnie problem był taki, że nie umiałam. Zignorowałam jego słowa i skuliłam się na pytaniu.
- Węszy - mamrocze. - Jest wściekły na wszystko co się ostatnio stało. Może zrobić coś głupiego. I wciągnąć w to Addy i Bóg wie kogo jeszcze. - Zamrugałam gwałtowniej.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- A czy ty zamierzasz coś zrobić?- zapytałem z troską udając, że nie widzę rozciętej wargi.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Zassałam wargę do ust, czując jak coraz więcej krwi napływa mi do ust. Słodko-mdląca, czerwona ciecz, o metalicznym posmaku była mi już naprawdę dobrze znana.
Wbiłam wzrok w podłogę i napięłam ramiona. Pokręciłam zrozpaczona głową. Nie miałam pojęcia co zamierzała zrobić... Pogubiłam się, nie umiałam wyjść z labiryntu, w który weszłam tak dawno temu. W dodatku znów wpadłam na potwora zamkniętego w nim razem ze mną.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Będzie dobrze- uścisnąłem ją za ramię- a jeżeli nie, to coś się wymyśli. Zawsze jest jakieś wyjście, pamiętaj.- spojrzałem na zegarek zastanawiając się, kiedy dzieci wrócą do domu- Narazie porozmawiam z Hansem.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Przekreciłam głowę gwałtownie w bok.
- O Casie, nie o mnie - nakazałam, gromiąc go wzrokiem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- O Casie. Nie o tobie. Ale nie liczę, bym dowiedział się czegoś nowego, Hans... ostatnio przestał być rozmowny.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Gdyby kiedykolwiek był - prychnęłam.
Napięłam mięśnie aby wstać i wyjść stąd. Miałam ochotę biec. Biec tak długo aż nogi odmową mi posłuszeństwa, a moje ciało uderzy o ziemię.
- Arwell... - Zaczęłam zaniepokojona. - A co... Jeśli on odzyska wspomnienia... Jeśli przypomni sobie... Mnie, ciebie, wszystko - mówiłam powoli, wciąż z niepokojem. - Ale nie będzie w stanie tego zaakceptować, jeśli Hans go przekona o swoich racjach... Przecież on tyle wie. - Otworzyłam szeroko oczy. - Wie o nas więcej niż jakiekolwiek kartoteki Hansa. Może nie wszystko. Co wtedy...? Nadal się nie boisz?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Westchnąłem.
- Myślę, że to będzie korzyść jeżeli Cas odzyska pamięć, Myślę, że to by wiele zmieniło. I nigdy nie można być niczego pewnym. Może właśnie uświadomi sobie jaki był i jaki naprawdę jest. Zresztą jakie racje miałby Hans go przekonać? Do tych samych co wcześniej? Pamiętaj, że to on go wychował wcześniej i tylko dzięki niemu był jaki był.- przełknąłem ślinę. I częściowo mie. I Charlotte.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Patrzyłeś mu w oczy? - spytałam rozwścieczona. - Co w nich widziałeś? - dopytywałam, starając się bie podnosić głosu.
Całym moim celem wzdrygnął mocny dreszcz, aż sie zatrzesłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie miałem okazji by cokolwiek zobaczyć, ponieważ mam chwilowo się nie zbliżać- starałem się brzmieć najspokojniej, ale ni wychodziło mi to.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- A ja patrzyłam. - Gardło mam zaciśnięte. - I obawiam się - odparłam podnosząc się do góry. Dotknęłam dłonią skroni, gdy zakręciło mi się w głowie. - Że są ciemniejsze niż zazwyczaj. Wręcz burzliwe...
Oparłam się opuszkami palców o stół.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Ale... Ale nie myślisz, że to nie jest on?- spojrzałem na nią zaniepokojony.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Przez chwilę milczałam.
- Arwell, nie wiem kim jest ten człowiek. Nie, że wygląda jak osoba którą kochaliśmy. Ale ta osoba umarła. - Pokręciłam głową.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Elise, w takim razie chyba nic nie możemy zrobić. Przykro mi.- kłamiesz. Wcale nie chcesz odpuścić. Wierzysz, że Cas żyje, że wciąż jest.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna