Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Aktualnie jest zajęty. Właśnie zaniosłam mu kupę papierów - wytłumaczyłam zirytowana. Nie wytrzymałam i odpaliłam papierosa. - Czas na zadawanie pytań minął, teraz nikt nie będzie na nic odpowiadał. - Zaciągnęłam się dymem. Zerknęłam na dziewczynę. - Lubisz robić wokół siebie zamieszanie, no nie? - zaśmiałam się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Założyłam ręce na ramiona.
- Żadne papiery nie będą ważniejsze od rozmowy ze mną - odparłam pewnie. - Czas na zadawanie pytań minął. Nie muszę odpowiadać - powtórzyłam udawanym głosem dziewczyny i z powrotem wbiłam w nią wzrok. - Zaprowadź mnie do niego.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline
Pokręciłam głową rozbawiona.
- Nie ma takiej opcji, młoda. Marie może Ci pomóc, tymczasem musisz ogarnąć dupe sama. Poradzisz sobie. - Dmuchnelam na nią dymem. - Wyglądasz na zapadną.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Odsunęłam się na bok, kaszląc.
- Marie? Ta sama, która wpakowała nas w to gówno? Chyba sobie kpisz. - Ponownie prychnęłam. - A więc nic tu po mnie. Mam nadzieję, że ktoś inny kogo spotkam okaże się bardziej pomocny niż ty.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline
Złapałam ją za przedramie.
- Każdy tu ma w dupie takich jak ty. Jeśli będziesz się tak zachowywać, to będziesz miała przesrane i tyle. Więc grzecznie pójdź do Marie, a później pogadasz sobie z Hansem. - Uniosłam brwi. - Twoja koleżanka chyba niezbyt toleruje ból, no nie? - Uśmiechnęłam się lekko.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wyrwałam się.
- Och, to miała być groźba? Tylko ją tkniesz, a zajebie ci tak, że oczy wyjdą ci drugą stroną. Być może poprawi ci się ten krzywy ryj. - Uśmiechnęłam się słodko i zrobiłam kilka kroków w tył. - To, że ktoś cię miał kiedyś w dupie, nie znaczy, że i mnie będzie miał. A więc przestaniesz mi rozkazywać i zaprowadzisz mnie do, jak mniemam, Hansa, albo sama znajdę drogę - oświadczyłam. Nie bałam się jej, a tym bardziej nie zamierzałam zrezygnować.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline
- Kto tu ma krzywy ryj - mruknęłam. - Nie groźba. Przynajmniej nie z mojej strony - burknęłam, wywracając oczami. - Mi tam rybka, ale ci ludzie nie żartują. Hans jest zajęty, i nawet jak ho znajdziesz, nie pogadasz z nim długo - zaśmiałam się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Czy moje zachowanie cię śmieszy? - Uniosłam brwi nieco zażenowana jej postawą. - Nie wyglądasz na wiele starszą. Być może ciebie też zmusili i byłaś zbyt słaba, aby się podporządkować, ale mnie do tego nie porównuj. Jeszcze się stąd wywinę. - Bo się wywiniesz, Gaia. Dasz radę. Musisz tylko znaleźć tego debila, który stoi za tym wszystkim.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline
Uniosłam oczy do góry, a potem znów spojrzałam na blondynkę.
- Jak tam uważasz. Nie będę się wykłócać - mruknęłam, zaciągając się dymem. - Jak by coś to sporo wiem, może Hans nie będzie potrzebny. Ostatnio jest bardzo nie w sosie. Jeszcze chwila i zacznie gryźć ludzi - powiedziałam z udawanym strachem jak w tanich horrorach, otwierając szerzej oczy.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zmierzyłam ją wzrokiem.
- Kim ty tutaj jesteś? I jak to działa? - mruknęłam niezbyt zachwycona jej pomysłem, ale po dłuższych przemyśleniach uznałam, że lepiej nie wchodzić tam z zupełną niewiedzą.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline
- W porównaniu z tym do kogo chcesz iść z pretensjami i burza hormonów? Prawie nikim - wytłumaczyłam jej spokojnie, a uśmiech błąkał się po mojej twarzy. - Robię trochę w terenie, trochę w papierach. - Wzięłam głęboki oddech. - A działa to tak,że gdzieś z "góry" dostajesz zadanie i masz je wykonać. Czasem jest to łatwe, czasem trudniejsze.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Super. Więc ja aktualnie jestem przy tobie zwykłym śmieciem. - Przewróciłam oczami. - Do rzeczy. Kim jest ten cały Hans? Oprócz nazywania go pieprzonym Bogiem wszystkiego.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline
- Po prostu szefem - odpowiedziałam jej. - Jeśli on coś powie, to tak ma być. Oczywiście nie mogę, że nikt mu się bie sprzeciwia. Sama potrafię mu znaleźć za skórę ale... - zmrużyłam oczy. - Trzeba znać granice. A ty w tej chwili na pewno nie będziesz w stanie ich przestrzegać - stwierdziłam. - Lepiej pokaż na co cię stać, a będziesz mieć z górki.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Pokręciłam głową. Nadal czułam, jak złość emanowała w moim żyłach, choć z czasem zaczęła zmieniać się w podirytowanie.
- Mylisz się. Nie będę się o nic starać, a tym bardziej nie będę się przypodobywać temu staremu, bo po pierwsze zupełnie nie mam na to ochoty, a po drugie, nie dołączę do tego waszego gówna. Misje? Na czym niby mają polegać, hm? Jak dla mnie wydają się zupełnie bezcelowe i bezsensu - mruknęłam.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline
- Sekta ma plan i działa według swojego schematu. Z czasem zaczniesz się dowiadywać coraz więcej, przyzwyczaisz się do tego wszystkiego - stwierdziłam. - Ja się przyzwyczaiłam...
Kolejny głęboki oddech. Każdy wdech to nowa porcja tytoniu. Odprężające.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Po raz kolejny źle rozumiesz. Tu nie chodzi o ciebie, a o mnie. Nie interesujesz mnie, jasne? Ważna jest dla mnie Damiana i zrobię to tak, jak mówiłam na początku. Myślę, że skończyłyśmy - powiedziałam zirytowana i odeszłam z powrotem przed siebie. Byłam w stanie stwierdzić, że każdy tutaj był popieprzony.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline
- Ja byłam podobna - rzuciłam za nią. - Tylko, że chciałam tu być, co ułatwiało sprawę - mruknęłam.juz ciszej. Pokręciłam głową.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Usiadłam na kanapie. Westchnęłam ciężko i przymknęłam oczy. Głowa mnie trochę bolała. Naciągnęłam długi rękaw koszulki na nadgarstki. Dobrze, że siniaki szybko schodzą.
Sięgnęłam po telefon i odblokowałam. Od razu rzucił mi się w oczy numer Casa.
On odpoczywa idiotko, poza tym, gdyby chciał to by zadzwonił. To wszystko to jakaś ściema. Dobrze o tym wiesz.
Odrzuciłam telefon ale po chwili znów go wzięłam i zanim ogarnęły mnie obawy wybrałam numer.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Instruowałem Amber, gdzie co stało i jak najszybciej mogła to znaleźć, kiedy zadzwonił telefon. Elise. Usiadłem na łóżku i odebrałem. Co mogło się wydarzyć?
- Halo?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że miałam zadzwonić do niego kiedy coś się stanie.
- Hej, Cas - mruknęłam zdenerwowana. - Nic się niedzielę - ostrzegam. - Po prostu chciałam się spytać co u ciebie - dodałam szybko.
Cholera, przecież nic się nie dzieje, prawda?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zmarszczyłem nieco brwi.
- W porządku, Elise. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, co to znaczy urlop - stwierdziłem nieco rozbawiony, jednakże utrzymując podstawowy ton. - A u ciebie? - Nadal coś mi nie pasowało. Choćby to, jak mówiła.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Wzięłam głęboki oddech, uspokajając się.
- Jest okej. - Potarłam ramię. Jest okej? - Słabo spałam - wytłumaczyłam mój ton głosu, miałam nadzieje, że uwierzy. - Ale to nic. Kiedy ty ostatnio brałeś urlop? - spytałam rozbawiona, zmieniając temat.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Postanowiłem rozegrać to inaczej.
- Mam nadzieję, że dzisiaj się wyśpisz, a niewyspanie to jedyny powód twojego samopoczucia. - Zastanowiłem się przez chwilę. - Nie chciałbym abyś coś ważnego przede mną ukrywała, zwłaszcza, że postanowiłem na nowo ci zaufać po ostatniej potyczce. Ale wracając do twojego pytania... hm... pomyślmy, jakoś na początku - odparłem nieco rozbawiony. - Samym początku.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Jesteś nieodpowiedzialny - mruknęłam. - Miałeś wolne tylko wtedy kiedy leżałeś w szpitalu? - Pokręciłam głową. - Te dwa tygodnie to za mało. Dlatego czasem jesteś taki gbutowaty - mruknęłam złośliwe i szerokim uśmiechem, ignorując pierwszą część jego wypowiedzi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Jestem gburowaty, bo lubię - sprostowałem. - Choć ostatnio dostrzegłem nieliczne zmiany w tym. Na przykład, moja niechęć do Larissy zmalała. - Westchnąłem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline