Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
-Mi też będzie go brakowało... Był dla mnie jedyną rodziną...
Offline
Usiadłem obok dziewczyny i objąłem swoje nogi rękoma.
To nie najlepszy pomysł zapraszania jej teraz na randkę...
Offline
Ułożyłam głowę na kolanach, skulając się jeszcze bardziej w kłębek. Tępym wzrokiem wpatrywałam się w nieprzytomne ciało Gai.
- Śmiałeś się - stwierdziłam po dłuższej chwili. - On umarł, a ty się śmiałeś.
Offline
-Wybacz, to przez śmiech tamtego faceta... Próbowałem się opanować, ale nie wychodziło... Nigdy bym się nie śmiał z czyjeś śmierci...
Offline
Pociągnęłam nosem.
- Nie wiem. Nie znam cię, Matthew - odparłam cicho. - Ale w tamtym momencie sprawiłeś, że poczułam się jeszcze gorzej. Dostrzegłam iskierki w twoich oczach, Matt. Świetnie się bawiłeś. - Cały czas na niego nie patrzyłam. Po prostu mówiłam, zdawało się nawet, że bezsensu, ale natłok myśli zmuszał mnie do przetwarzania tego na słowa.
Offline
- Miał mi pomóc, a teraz... nie wiem jak sobie poradzę... - byłam wściekła nie na jedną osobę... na wszystkich. Na Marie, Hansa, Casimira, a zwłaszcza na Klaudiusza.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
-Przepraszam...-Powiedziałem cicho.
Offline
-Poradzisz sobie. Masz jeszcze mnie...
Offline
- To nie to samo. Nie zastapisz mi mężczyzny. - poczułam jakieś dziwne uklucie - muszę się położyć
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
-To chodź. Klaus ma kanapę w swoim gabinecie... A raczej miał...
Offline
- Nie mów o nim w formie przyszłej! - powiedziałam głośno na tyle głośno by można było stwierdzić że krzyknęła. Powoli podniosłam się
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Pokręciłam głową.
- Nie, w porządku. Rozumiem. Tak tylko mówię. Może nie powinnam, nie wiem. - Westchnęłam. Łzy przestały lecieć, jednak dziwne uczucie nadal pozostało.
Offline
-Dobrze-Zaprowadzilam Ester do gabinetu Klausa, gdzie się położyła.
Offline
-Nie powinienem się śmiać...-Spojrzałem na drugą dziewczynę, ktora powoli odzyskiwala świadomość.
Offline
- Źle sie czuję. - zaczęło kręcić mi się w głowie. - bardzo źle
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Gwałtownie poderwałam się do góry i podniosłam głowę Gai na swoje kolana.
- Hej, Gaia. - Uśmiechnęłam się przez szklane oczy. - Jak się czujesz? Coś cię boli?
Offline
-Wezwać karetkę lub pójść po kogoś?
Offline
Patrzyłem na dziewczyny.
Jest dla niej bardzo ważna...
Offline
- Zapierdolę tą podróbę Greya własnymi rękoma - syknęła i próbowała wstać jednakże siłą ją powstrzymałam.
- Leż, Dami - poprosiłam i spojrzałam na chłopaka. - Myślisz, że... że możemy stąd wyjść?
Offline
-Z doświadczenia wiem, że nie możemy, no chyba, że nam pozwolą...
Offline
Kiwnęłam głową.
- Spokojnie, Gaia. Wkrótce stąd wyjdziemy. Matt nam pomoże, nie będziemy same, będzie dobrze... - szeptałam jej do ucha.
Offline
Spojrzałem przed siebie i cicho nuciłem jakąś muzykę.
Jeszcze mnie czeka rozmowa z siostrą...
Offline
Miałam dość tego całego czekania. Gdy tylko Dami i Matt spuścili mnie z oczu, podniosłam się i ruszyłam wzdłuż korytarza. Wszędzie było pełno ślepych zaułków albo pokoi. Cholera, co to było?
Aż wreszcie zauważyłam jakąś dziewczynę opartą o ścianę. Zmarszczyłam brwi i szybkim oraz pewnym krokiem do niej podeszłam.
- Hej ty. Zaprowadź mnie do tego waszego marnego "dowódcy", czy chuj wie kim był ten facet na scenie - powiedziałam z namiastką złości.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline
Cały czas było mi niedobrze i jeszcze teraz napatoczyła się ta nowa.
- Wracaj do reszty - burknęłam, nawet bie otwierając oczu. W ręku cały czas trzymałam niezapalonego papierosa. - Ten facet w tej chwili jest dla ciebie jak Bóg. Jeśli kochasz swoją rodzinkę i życie ci miłe to przestań się tak rzucać - mruknęłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Bóg? - Prychnęłam. - Gdyby coś jeszcze miał w sobie z Boga, a tym czasem wygląda jak zarośnięta małpa z buszu! - syknęłam. - Nie obchodzi mnie to kim jest, ani co tutaj robi. Nawet ty mnie nie interesujesz. Proszę cię tylko o jedno, zaprowadź mnie do niego - dodałam, zaciskając dłonie w pięści. Nie zamierzałam tu zostawać na jakiekolwiek tatuaże, czy cokolwiek innego.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline