Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
-Yey-Podnioslem ja i zakrecilem sie wokół wlasej osi kilka razy.
Offline
Automatycznie złapałam się i przycisnęłam do niego aby nie spaść.
- Jezu Chryste... Facet, postaw mnie!
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zamruczalem gdy się przytulila.
-Dziękuję-Powiedziałem gdy ją odstawiłem, ale nie wypuscilem z objęc.
Offline
- Za co dziekujesz? - Spojrzałam na niego pytająco, nadal zła, że nie wymyśliłam lepszego kłamstwa.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Za to że zgodzilas się na przyjaźń.-Powiedziałem z uśmiechem.
Offline
- Hah, no tak - mruknęłam, dopiero yeraz zdając sobie sprawę ze znaczenia wypowiedzianych wcześniej słów. - Będę się już zbierać... Charlotte wspominała, że chce ze mną o czymś pogadać...
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Patrzyłem na nią, nadal nie puszczając.
Offline
Chciałam się wyplątać z jego uścisku, jednak na marne.
- Zacznę krzyczeć - ostrzegłam. - I będę to robić już za każdym razem jak cie zobaczę, więc do cholery puść mnie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-To krzycz.-Usmiechnalem się.
Offline
Żołądek zrobił mi ze sto fikołków.
- Budujesz coś po to aby to zniszczyć?! - pytam z pretensją. - Do cholery puszczaj! - nakazałam, klepiąc go otwartymi dłońmi po ramionach.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Jesteś słodka jak się zloscisz.
Offline
- Serio, będę krzyczeć - ostrzegam. Głos mi się trzęsie. Znów zaczynam się bać. Nie samego czynu, po prostu boję się całej jego osoby. Nie reaguje na moje słowa. Zaczynam się wyrywać, ale uderzam plecami o ścianę. Cholera. - Pomocy! Puszczaj mnie... POMOCY! - powtarzam głośniej. Ostatni zadziałało... Tylko tym razem Casa nie ma w pobliżu. Może Ben...?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zaśmiałem się i pocalowalem dziewczynę, tym samym ją uciszajac.
Offline
Odepchnełam go w końcu.
- Teraz to ja jestem zła. Nawet więcej niż zła - syknęłam podchodząc do drzwi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Patrzyłem na dziewczynę.
-Drzwi są zamknięte.
Offline
Zignorowałam jego słowa i nacisnęłam klamkę. Pociągnęłam raz, potem drugi i trzeci dla pewności.
- Nie wierzę, że je zamknąłeś. Wypuścił mnie - zażądałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Nie zamknąłem ich. Nie miałem kiedy.-Pozbieralem kartki i polozylem na stole.
Offline
Pchnęłam drzwi z myślą, że może jestem na tyle głupia, że otwierają się w drugą stronę ale nic się nie zmieniło. Nadal zamknięte.
- To nie jest śmieszne - burknęłam. Wyciągnęłam telefon i szybko napisałam wiadomość. - Jak nie ty to niby kto? - spytałam, chowają telefon.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wzruszylem ramionami i usiadłem na kanapie, przypatrujac się Elise
Offline
Spojrzałam zdenerwowana na Klausa.
- Jaja sobie robisz. Otwórz te pieprzone drzwi?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Nie mam klucza. Poza tym jak miałem je zamknąć, jak ciągle byłem koło Ciebie?
Offline
Dzisiaj nie było Hansa, co wydawało się coraz to dziwniejsze. Może urlop...? Kalkulowałam te całe papiery dopóki nie dostałam wiadomości od Elise.
"Jestem w pokoju nr 16 zamknięta z KLAUDIUSZEM. Proszę skombinuj klucz i wypuść mnie, bo zwariuję". Oho... czyżby gwałciciel znów chciał czegoś od tej samej osoby? Hans zdecydowanie nie będzie zadowolony. Zresztą... ja też. Zatrzasnęłam za sobą jak najszybciej drzwi i wybiegłam korytarzem w stronę pokoju. Szybko otworzyłam ten, do którego chciałam się dostać i popatrzyłam srogim wzrokiem na gościa.
- Masz przejebane - mruknęłam pod nosem.
Family don't end with blood
Offline
-Z-za co?-Spojrzałem na Marie.-Ja n-naprawdę n-Nic nie zrobiłem...
Offline
Spojrzałam z wyrzutem na Klausa.
- Serio, nic się nie stało - przytakuje. - No ale zamknięte drzwi to była przesada - stwierdziłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Nie zamknąłem ich. To Lssi...-wymamrotalem.
Offline