Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Po prostu zarzuciłam Benkowi ramiona na szyję i przytuliłam się do niego. Potrzebowałam tego, bo wciąż drżałam. Za to on był okropnie spięty. Nie mogłam pojąć o co chodzi. Może na karku leżało mu jeszcze parę spraw, a moja go przrciążyła? To było bardzo prawdopodobne.
Oparłam brodę o jego ramię.
- To nie pierwszy raz - szepnęłam. - Po prostu tym razem było inaczej - wyjaśniłam. - Jutro o tym zapomnę - oznajmiłam mu. - Chcę żebyś robił to samo - dodałam, gładząc kciukiem skórę na jego karku.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Spiąłem się gdy tylko mnie dotknęła. Pozwoliłem jej na chwilę się przytulić, ale gdy zaczęła gładzić mój kark, odsunąłem się delikatnie.
- Niczego nie obiecuję - powiedziałem.
Can you save my bastard soul?
Offline
Przechyliłam głowę.
- Nie rób nic głupiego Ben - poprosiłam, nieco za smutnym tonem. Uśmiechnęłam się lekko. Rozłożyłam ręce na boki. - Mamy piękną noc w Las Vegas - oznajmiłam, choć nie było to tak wesołe jak się spodziewałam. Nie byłam za dobrą aktorką.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Vegas już od dawna przestało mnie jarać - stwierdziłem. Rzuciłem jej spojrzenie. - Dasz sobie radę? Muszę wracać do domu.
A przy okazji wpierdolić temu chujowi.
Can you save my bastard soul?
Offline
Westchnęłam ciężko.
- Tak, przejdę się jeszcze kawałek, a potem złapie taksówkę. - Zmarszczyłam.lekko brwi. - Nie szedłeś tam? - spytałam wskazując na budynek sekty.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Skoro nie podoba ci się pomysł z przywaleniem pseudo psycholożkowi, to chyba wolałabyś, żebym tam nie szedł. - Przewróciłem oczami.
Lily chyba by mnie zabiła, jakbym dodatkowo zrobił sobie problemy. Choć i tak mnie to nie powstrzyma.
Can you save my bastard soul?
Offline
- W sumie masz rację. Choć wątpię, że odpuszcisz - stwierdziłam. - Za bardzo się przejąłeś tym, jeszcze z ciebie wydusze o ci chodzi. Część - mruknęłam, wygiełam Bena i ruszyłam szybkim krokiem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Weszłam do pokoju i rzuciłam bluzę w Klausa.
- Ptaszki mi wyćwierkały, że tu jesteś - burknęłam. Wzięłam dużego łyka herbaty ze swojego kubka.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Położyłem bluzę obok siebie i spojrzałem na dziewczynę.
-Jak się czujesz?
Offline
- Doskonale! - odpowiadam, przyglądając się mężczyźnie. - Nie jestem chora, ale wątpię by to była zasługa twojej bluzy - parskam śmiechem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Westchnąłem.
-Nikt Cię nie napadł jak wracałaś?
Offline
- Nie maiałam kasy, więc musiałam sobie jakoś poradzić. Wiesz jak szybko zatrzymują się faceci gdy łapie stopa? - zapytałam rozbawiona i usiadłam obok mężczyzny.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Patrzyłem na dziewczynę, lekko zazdrosny.
-Nie wiem i nie chcę.-Mruknąłem.
Offline
- Ale z ciebie gbur - mruknęłam że śmiechem. Ponieważ widziałam, że irytuje go ten temat, ciągnęłam go dalej: - Więc Ci powiem, łapalam go aż 2 minuty. Trudniej taksówkę złapać, serio - skomentowałam. - I jutro mam zajęty wieczór - dodałam, uśmiechając się do Klausa złośliwie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Z kim spędzasz wieczór?-Spytałem, próbując ukryć swoją zazdrość i złość.
Offline
Trąciłam go łokciem.
- No z tym kolesiem, co mnie wczoraj podwiózł do domu. Dał mi swój numer i kazał zadzwonić. - Wzruszyłam ramionami. - Woec zadzwoniłam rano. - Uśmiechnęłam się szeroko. - Nie przejmuj się, mogę Ci potem zdać szczegółowy raport.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Jeżeli chcesz aby zginął w męczarniach to możesz.-Powiedziałem poważnie.
Offline
Spojrzałam na Klaudiusza lekko podirytowana.
- Nie chcę, bo wydawał sie słodkim studentem - burknęłam. - Poza tym nic do niego nie możesz mieć. - Wzruszyłam ramionami. - Nic nas nie łączy - przypominam mu. Hah, nawet seks. XD
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Ale to nie znaczy, że nie mogę być zazdrosny Elise.
Offline
Kiwnęłam głową.
- Twoja zazdrość przypomina gniew - stwierdzam zirytowana.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Bo jestem też zły.-Mruknąłem, odwracając wzrok od dziewczyny na papiery, które muszę wypełnić.
Offline
Wyrywałam mu kartki z rąk.
- Zły to powinieneś być tylko na siebie - stwierdza. Już nie czuje tego dziwnego strachu, który ją ogarniał, jednak serce bije jej szybciej niż powinno.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Oddał mi te kartki Elise.
Offline
- Nie - mruknęłam jedynie wstając z kanapy. Szybko przeszłam na drugą stronę stołu. - Nic innego nie masz do powiedzenia? - Uśmiechnęłam się złośliwie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wstałem i podszedłem do niej, ale dziewczyna uciekła na drugą stronę.
-Będziemy się teraz ganiać w kółko?-Uśmiechnąłem się.
Offline