Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 5 6 7


Moje policzki płonęły, aż miałam wrażenie, że z mojej jeszcze przed chwilą zwilżonej twarzy woda wyparowała.
- Taki jesteś zabawny. Cieszę się, że cię to tak bawi - warknęłam. To naprawdę zabolało. Nie byłam zła, byłam wściekła.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...

Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline


-Nie bawi mnie to Addy..-Powiedziałem smutno.
Offline


Uniosłam wyzywająco brew.
- Oh, myślałam, że tak - syknęłam. Mój żołądek kompletnie się zacisnął. Zrobiłam kilka kroków w tył, chcąc się od niego odsunąć. Nie miałam ochoty rzucić się na niego, a potem wywrócić razem z nim na kamień. - W twoich ustach brzmiało to tak beztrosko - mruknęłam zaciskając wargi i patrząc na niego z żalem.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...

Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline


-Przepraszam..
Offline


- Gówno mnie obchodzą twoje przeprosiny.
Skrzywiłam się z niesmakiem i odwróciłam od niego. Kompletnie ignorując chłopaka w ciszy, zaczęłam się rozglądać za czymś co mogła by mi powiedzieć gdzie może być mój brat i jego przyjaciel.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...

Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline


Patrzyłem na Addy.
Offline


Westchnęłam zrezygnowana, zerkając ukradkiem na tego dupka. Stał i się bezczelnie gapił. Palant!
Pociągnęłam nosem i ruszyłam ku wyjściu z pieczary. Tego z drugiej strony, żebym nie musiała mijać Tobiasa.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...

Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline


Poszedłem za nią.
-Jesteś na mnie bardzo zła?
Offline


- Nie - powiedziałam głosem przepełnionym wściekłością, zaciskając zęby.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...

Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline


-Czyli jesteś..-Rozgladalem się idąc za nią.
Offline


- Nie potrzebuje już twojej pomocy - stwierdziłam beznamiętnym tonem, nawet na niego nie spoglądając. - Serio, idź sobie. Mam cię już serdecznie dość - mówiłam coraz bardziej napiętym głosem.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...

Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline


-No dobrze...-Powiedziałem. -Nie zgob się i nie zrób sobie krzywdy..-Odszedlem do domu.
Offline


Prychnęłam.
- Poradzę sobie lepiej niż z tobą na karku - bąknęłam pod nosem i skierowałam się w stronę laguny.
Gdzie wy jesteście, chłopaki? Dokąd poszliście?
A ty mamo...?
Gdzie oni są?
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...

Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 5 6 7