Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie będzie okej. Wda się zakażenie. - Pomogłam jej wstać i otworzyłam drzwi do samochodu. - Nie znam się na leczeniu, chociaż.. powinnam mieć w domu jakieś zapasy. - Westchnęłam.
Co tam się właściwie stało?
Family don't end with blood
Offline
- Wierzę w twoje umiejętności, Marie. - Uśmiechnęłam się krzywo. Usiadłam w samochodzie i odchyliłam głowę do tylu. W tym czasie Marie zdarzyła wsiąść i odpalić silnik. - Dziś nie do szpitala, pójdę jeśli będzie trzeba - oznajmiłam. Bolała mnie lewa cześć ciała.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Miałam pewne podejrzenia do czego mogło dojść, ale... wciąż nie byłam pewna.
- Kto ci to zrobił? - zapytałam, skupiając się na drodze. - Trzeba będzie się nim też zająć.
Family don't end with blood
Offline
- Jakiś zjarany koleś - odparłam. Zamknęłam oczy. - Nie znam typa i nie wiem czy wróci. - Wzruszyłam ramionami krzywąc się. - Nie dałam mu kasy i się wkurwił - wytłumaczyłam.
Zaczęłam soe zastanawiać czy nadal szukają kasy w domu, czy zrezygnowali...?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Masz jakieś długi? - Podniosłam na nią niepewnie wzrok. - Możemy się z nim załatwić, ale nie wszystko też da się zmienić.
Family don't end with blood
Offline
- Nie, nie, nie. - Pokręciłam głową. - To był jakiś znajomy mojego ojca. Nie daje mu pieniędzy... - Zacisnął mi się żołądek. - Bo to się zawsze źle kończy. - Westchnęłam ciężko, byłam zażenowana. Nie miałam pojęcia czy Marie wie o mojej sytuacji, a nie cierpiałam kiedy ludzie o tym wiedzieli. "Córka tego alkoholika i ćpuna, co jego ona się puszczała." Zadrżałam.
- Chyba wzięli na kreskę. Mam kasę - oznajmiłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Skinęłam głową.
- Okej. Jutro powinniśmy już mieć na niego namiary. A póki co, zostaniesz u mnie - odparłam. - Nie chcę znaleźć cię następnym razem martwej. Zdarzyło się to już kiedyś?
Family don't end with blood
Offline
Zawiesiłam się na kilka sekund. Siniaki na rękach, ewentualnie na brzuchu, nigdy ran... Nikt raczej tego nie widział.
- A przyszłam kiedyś pobita? - warknęłam. - Chcę zostać u ciebie jedną noc. Jutro wracam do domu. Nic się nie dzieje - syknęłam zdenerwowana. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Powstrzymałam się od westchnięcia.
- Elise, to zły pomysł. Nikt o normalnych zmysłach się tak nie zachowuje. Nie wiesz co czeka cię dalej, dlatego ekipa od Hansa się tym zajmie. - Znów na nią spojrzałam.
Family don't end with blood
Offline
Otworzyłam oczy i spojrzałam na Marie.
- Ale ja nie chcę. Każdemu zdarzają się wpadki. Radzę sobie - jeknęłam. - Proszę cię, Marie. Prawie nic mi nie jest. Nie potrzebuję "ekipy Hansa". A już na pewno rozgłosu w sekcie. Chcę odpocząć. Jeśli Ci to przeszkadza mogę wyjść, tylko się zatrzymaj.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wywróciłam oczami.
- Okej. Nie chcę się kłócić, tylko pomóc. Ale jeśli jutro będzie coś nie w porządku, zadzwoń, jasne? - Skręciłam w inną uliczkę. - A teraz musisz faktycznie odpocząć.
Family don't end with blood
Offline
- Ta, zadzwonię - skłamałam, choć... Może jednak nie? Czemu zadzwoniłam akurat do Marie? Mogłam zadzwonić do kogokolwiek!
Spojrzałam w bok. Byłyśmy już w zdecydowanie ciekawsze dzielnicy. Las Vegas jak zwykle nie spało. - Nie mów o tym nikomu. Okej? Nikomu - powtórzyłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uśmiechnęłam się słabo.
- Możesz na mnie liczyć. - Chwilę później zmieniłam temat. - Jak duże są te rany?
Family don't end with blood
Offline
Automatycznie sięgnęłam ręką do czoła.
- Tylko głowa. I siniaki. - Drugą ręką objęłam brzuch. - Nie ma co jechać do szpitala nawet. - Wzięłam breloki oddech i znów spojrzałam na kobietę. - Wiem, że mogę, chyba właśnie dlatego zadzwoniłam - powiedziałam,islam, nie byłam pewna czy mówiłam do niej czy bardziej do siebie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zatrzymałam się i wysiadłyśmy przy dużej kamienicy.
- Grunt, że nie ma szycia. Do tego już kompletnie nie mam ręki. - Prychnęłam, ruszając w stronę budynku.
Family don't end with blood
Offline
Chyba nie ma.
Zagryzłam wargę. Nie odzywałam się tylko powoli szłam z Marie do jej mieszkania.
- Stałaś w ogóle? Spodziewałam się, że będę dłużej czekać - przyznałam, pobierając ramiona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Śpię. - Wzruszyłam ramionami. - Ale łatwo mnie wybudzić. Dobrze, że zadzwoniłaś. - Weszłyśmy po schodach do mieszkania. - Chociaż częściej są noce przetrwane na kawie.
Family don't end with blood
Offline
- Chyba naprawdę się przestraszyłam. Normalnie nie panikuje tak szybko - odparłam, co po prostu znaczyło: "czekam aż się uspokojenie i nikomu nic nie mówię".
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Każdy na twoim miejscu by się przestraszył. To nie jest normalne - stwierdziłam. - Zaparzyłabym ci jakichś ziół czy co tam biorą ludzie, ale mam tylko kawę, a to ci się nie przyda. Pójdę po apteczkę - rzuciłam i zniknęłam.
Family don't end with blood
Offline
Usiadłam na kanapie w salonie i rozejrzałam się. Kobieta wróciła po chwili. Usiadła obok i złapała mnie za podbródek aby przyjrzeć się ranie.
- Uderzyłam głową w biurko - wytłumaczyłam, widząc jej spojrzenie. Dotknęłam tyłu głowy, który również bolał. - Bez szycia - powtórzyłam jej wcześniejsze słowa.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wyciągnęłam z apteczki waciki, wodę utlenioną i resztę potrzebnych rzeczy, po czym sprawnie się wszystkim zajęłam.
- Gotowe - powiedziałam po kilku minutach. - Zaprowadzę cię do wolnego pokoju. Jeśli byś czegoś potrzebowała, mów, na pewno wstanę. - Parsknęłam cicho.
Family don't end with blood
Offline
- Poradzę sobie, rano już mnie nie będzie - obiecałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- No dobra, jak chcesz. - Uniosłam ręce do góry na znak rezygnacji. - Te drzwi po prawej to wolna sypialnia. - Jakbym.. uśmiechnęła się smutno. - Dobranoc, Elise.
Family don't end with blood
Offline
- Dziękuję. Przepraszam za zamieszanie - powiedziałam z poczuciem winny. Ma dużo pracy i jeszcze zwalam się jej na głowę. - Dobranoc - mruknęłam, wstając z kanapy.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Ej. - Zatrzymałam ją na chwilę. - Pamiętaj, że nie jesteś problemem Elise. Nie traktuj tak siebie. Dobrze zrobiłaś, dzwoniąc - powiedziałam, patrząc jeszcze przez chwilę na nią, a później odeszłam do swojego pokoju.
Family don't end with blood
Offline