Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Z nami będziesz bezpieczna. Musisz tylko nam pomóc. - widząc, że dziewczyna nieco się uspokoiła podałem jej rękę- Jaxon jestem.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Nie wyciągnęłam swojej. Prawda była taka, że nadal się go bałam.
- Lily, ale to już wiesz. - Na niebie zrobiło się czarno. Z nie ukrywanym niepokojem spoglądałam na nie co chwilę.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- No dobrze- trochę zmieszany cofnąłem rękę- chodźmy stąd, to raczej nie jest dobra dzielnica.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Kiwnęłam powoli głową.
- Gdzie idziemy...? Nie chciałabym zbytnio oddalać się...
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Możemy pójść tam gdzie będziesz się czuła najlepiej. A teraz, mogłabyś mi powiedzieć wszystko co wiesz na temat sekty?
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
- Rozumiem... - Cicho przytaknęłam. - Co zrobicie z ludźmi, którzy do niej należą...? Zabijecie?
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Zaskoczyła mnie tym pytaniem.
- To zależy, jeżeli uzna się ich za wyjątkowo niebezpiecznych, oraz będą sprawiali trudności możliwe, jednak zazwyczaj łapiemy ich i stawiamy przed sądem.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Can you save my bastard soul?
Offline
Benjamin.
- Nie znam wszystkich nazwisk. Ani dokładnych planów Hansa. Przez te kilka miesięcy wiele się pozmieniało. - Skrzywiłam się.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Pomocne będzie wszystko. Naprawdę wszystko. Może pojechałabyś do mnie do domu?- mam małe kotki w piwnicy- Mam tam całą dokumentację, będzie mi łatwiej zadawać pytania, a tobie może coś się przypomni.- zmierzyłem ją wzrokiem- przydałoby się też byś coś zjadła. Nie wyglądasz najlepiej.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
- Nie mogę zostać u ciebie - zastrzegłam od razu. Musiałam wrócić do Bena, ostrzec go w pewnym stopniu. Ale to co oferował mi Jaxon... to było to na co liczyłam od dawna.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Więc może odprowadzę cię, tam dokąd zmierzasz i opowiesz mi wszystko po kolei. Jak wygląda rekrutacja, kto jest w sekcie. To, że jest Hans już wiem, wiem, że też ma podwładnego zwanego Casimir. Jaka jest jego rola, przede wszystkim, gdzie znajduje się siedziba?
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
- Po prostu idźmy przed siebie - odparłam nerwowo. Nie zaprowadzę go do Benjamina. - Rekrutacja... Hans daje ci umowę. Wystarczy jeden podpis i już jesteś jego - wybełkotałam. - Hans nad wszystkim panuje. To on jest szefem. - Skrzywiłam się. - Nie chcesz z nim zadzierać. - Skuliłam bardziej ramiona. To nic dobrego. - Kilka miesięcy temu, jako siedzibę służył stary zniszczony hotel. Nie mam pojęcia, jak jest teraz - skłamałam, lecz zdaje się, że tego nie zauważył. Siedziba... tam... liczył się Hans.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Spokojnie- odparłem- z nikim nie zadzieram i nie będę, prowadzę śledztwo, mamy specjalnych agentów od zadań specjaknych.- urwałem na moment- jesteś pewna, że nie chcesz udać się w żadne bezpieczniejsze miejsce? I proszę, może powiesz coś o członkach. Kto tam jest, na czym opierają się wasze fundusze.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Hans ma kilka zaufanych osób. Takich, które stoją na szczycie władzy wraz z nim. Casimir Thompson, o nim już wiesz. Prawa ręka Hansa. - Prychnęłam z cicha. - Jest pewna kobieta, to ona zajmuje się wszystkimi karami w Sekcie. - Zmarszczyłam brwi. - Chyba się nazywała Marie. Mamy ludzi od... laboratorium. Pracuje tam kobieta o czarnych włosach. Jedyne co o niej wiem to to, że ma szczura. Dziwne, prawda? Strzelcy, nowi, Hans ma milion ludzi. Przepraszam, ale nie znam wszystkich. - Spuściłam głowę w dół.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Każda informacja jest przydatna, powiedz mi, jak to się stało że tam trafiłaś. I tym bardziej, jak uciekłaś?
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
- Powiedzmy, że padłam ofiarą uroku osób z sekty. - Zagryzłam wargę. Początki były trudne. Były ciężkie. Nie chciałam tego pamiętać. - O mojej ucieczce zapewne słyszałeś. "Wariatka popchnęła lekarzy, zniszczyła mienie szpitala i uciekła". Każdy o tym słyszał - dodałam ciszej. Wariatka. Stanowi zagrożenie dla innych.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Chodziło mi o to, jak konkretnie uciekłaś z sekty, jak to się stało, że wylądowałaś tam, no wiesz gdzie.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
- Ja... wybacz, nie lubię o tym mówić. - Odwróciłam głowę w bok, czując napływające łzy. Tamto wspomnienie... ono nigdy nie było dobre. Mówienie o tym sprawiało mi ból.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Okay, nie będę naciskał- mamy od tego specjalnych ludzi- gdzie będę mógł cię znaleźć?
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
- Ulice. Opuszczone miejsca. - Mieszkanie Benjamina. - Wątpię byś mnie zobaczył wśród ludzi. - Ponownie wzruszyłam ramionami. Było już późno. - Muszę iść. Dziękuję, Jaxon... - Przez cjwilę głos mi się zachwiał. Wciąż nie potrafiłam uwierzyć w to, co się działo.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Możesz uciec od tego wszystkiego. Być bezpieczna, zacząć zupełnie nowe życie. - nie będę jej zatrzymywał.- Możemy dać ci nową tożsamość, pracę, dom. Jeżeli się namyślisz, zadzwoń pod ten numer- dałem jej wizytówkę głównodowodzącego tą sprawą.- Mam nadzieję, że staniesz po słusznej stronie.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Stałam i przeglądałam się wizytówce w mojej ręce. To co mówił Jaxon... to wszystko mnie uratowało. To było to, co chciałam. Ale najpierw musiałam ostrzec Benjamina, dopiero później... FBI.
- Mam mętlik w głowie. Ja... zadzwonię. Później. - Przytaknęłam głową i odeszłam w stronę domu Benjamina.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Szedłem wściekły ulicą wraz z Lssi która próbowała mnie uspokoić oraz śmiała się ze mnie. Po jakimś czasie zobaczyłem Casimira. Podszedłem do niego i podnioslem za koszulkę, a następnie uderzylem go prosto w twarz.
Offline
Upadłem na plecy, z początku nie mogąc oddychać. Czułem, jak coś hamowało mi drogi oddechowe. Nie miałem pojęcia skąd dochodził ból, wszystko zostało jakby przyćmione. Przekręciłem się na bok, plując krwią. Dopiero potem spojrzałem na osobę, która to spowodowała, a raczej Klaudiusza.
- Co ci odbiło?! - wycharczałem, powoli podnosząc się w górę.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline