Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wsiadłem z auta i podszedłem do Elise. Odepchnalem od niej jakiegoś faceta, zachwail się i upadł. Pokrecilem głowa i spojrzałem na dziewczynę.
-Chodź-pociagnalem ja do swojego samochodu.
Offline
- O mraw, Klaus. Władczo. Zaciagniesz mnie teraz do siebie? - Spojrzałam na niego lubieżnie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Tak.-usmiechalem się.-Nawet pozwolę Ci wypróbować moje nowe łóżko.-otworzyłem drzwi od samochodu. -uważaj na głowę i resztę swojego seksownego ciała.
Offline
Mój żołądek zrobił fikołka.
- Mraw, czemu mi się do podoba? - Wsiadam do samochodu, a raczej zostałam do niego wepchnęła. Zaraz wsiadł Klaudiusz. Mruknął abym zapieła pady. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam soe złośliwe. - Nie, ty to zrób. - Zmrużyłam oczy.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Spojrzałem na nią z politowaniem, ale zapialem jej pasy.
-Nie wiem czemu Ci się to podoba Kotku.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Śmieszny jesteś gdy stajesz się taki władczy. Masz czerwony pokój? - Prychnęłam śmiechem. - Padłabym, panie Hope - mruknęłam zmysłowo.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Elise uspokoj się. No chyba, że chcesz skończyć w rowie.-Skierwalem się w stronę domu. Co jakiś czas na nią zekrajac.
Ostatnio edytowany przez Klaudiusz Tom Hope (2017-06-13 20:10:29)
Offline
- Co że mną zrobisz zanim wrzucisz mnie do tego rowu? - Lubieżnie spojrzenie nie opuszczało mnie na chwilę.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Wyrucham tak abyś przez następny tydzień nie mogła chodzić.
Offline
- To może ja wysiądę... - Mruknęłam rozbawiona, szukając tego czegoś co otwiera drzwi. Ugh, gdzie cie podziałeś magiczny cosiu...
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zablokowalem drzwi.
-Siedź grzecznie Elise. Jeszcze tylko 5 minut drogi.
Offline
- Chyba powinnam się bać. Normalnie bym się bała ale teraz chyba nie jest normalnie, bo mnie to kręci - parsknęłam śmiechem. Znalazłam magiczne coś i pociągnęłam ale nic się.nie stało. - Umm, drzwi nie działają.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zasmialem się.
-Zablokowalem je. Coś ty piła i brała?
Offline
- Jestem trzeźwa! - Oburzyłam się. - Nic nie piłam, proszę pana. - Zerknął na mnie niedowierzając. - Znajoma zaprosiła mnie i przyniosła coś. Jakieś tabletki. Potem coś paliłyśmy - wyjaśniam grzecznie z głupim uśmiechem. - ALE NIE PIŁAM.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Westchnalem i zatrzymałem się w garażu mojego domu.
-Jesteśmy TERAZ DOM KLAUSA
Offline
Idąc w zamyśleniu dotarłem do jakichś opuszczonych ulic miasta. Domy były coraz biedniejsze, coraz mniej osób było na ulicy. Nagle zauważyłem dziewczynę przy śmietniku i stanąłem jak wryty. To była ta dziewczyna z moich akt. Przez chwilę stałem i się jej przyglądałem. Gdy niezadowolna ze swoich znalezisk zaczęła wgłębiać się w jakąś boczną uliczkę pobiegłem za nią.
- Hej! Lily!
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Słyszałam czyjś głos. Mężczyzna. Nie znałam go. Przyspieszyłam kroku, mógł to być ktoś od Hansa. Ja... Nie mogłam tam z powrotem trafić. Udawałam, że to nie do mnie, skuliłam bardziej ramiona i szybszym krokiem szłam przed siebie. Nie biegnij.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Lily! Nie uciekaj. Mogę zagwarantować ci bezpieczeństwo! Stój- ruszyłem powoli za nią. Już nie raz uczestniczyłem w podobnych akcjach. Grunt to nie śpieszyć się.- Jestem z FBI, wysłuchaj tego co mam do powiedzenia.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Gwałtownie się zatrzymałam. Przez chwilę analizowałam jego słowa. FBI...? Hans... on miał ludzi wszędzie.
- Po co FBI miałoby się interesować takim kimś, jak ja? - spytałam powoli, w każdej minucie gotowa do ucieczki.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Nie zrywając kontaktu wzrokowego uniosłem ręce by pokazać, że nie mam broni,
- Porozmawiajmy- jedną ręką wyciągnąłem odznakę i jej pokazałem.- Możemy sobie wzajemnie pomóc. Co powiesz na to, że udzielisz mi paru informacji, a w zamian Federalni zagwarantują ci bezpieczeństwo?
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Uważnie zbadałam każdy jego szczegół.
- Jestem na liście najbardziej poszukiwanych osób w kraju... Gdy mnie im dostarczysz... oni oddadzą mnie... - Hansowi. Oddadzą cię Hansowi. Pokręciłam gwałtownie głową.
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie okłamujesz? - Każdy mógł dla niego pracować.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Em, mam superaśną odznakę i wciąż cię nie zabiłem, i guess?- starałem się jakoś rozluźnic atmosferę i zdobyć zaufanie.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Zagryzłam dolną wargę, myśląc intensywnie.
- Możesz pracować dla niejakiego Hansa - powiedziałam, wzdrygając się na jego imię.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- To on jest przywódcą Legami Liberta prawda? Widzisz, dysponujesz informacjami, które nam mogę się przydać.- rozejrzałem się po okolicy, robiło się ciemno- może chcesz się przenieść w bardziej bezpieczne miejsce?
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
- Nigdzie nie jest bezpiecznie - mruknęłam. Zdziwiłam się, skąd FBI wiedziało o sekcie? - Nie sądziłam, że ktoś kiedykolwiek weźmie moje słowa na poważnie. - Zbliżyłam się o kilka kroków, a nadzieja znów we mnie zapłonęła.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline